piątek, 13 czerwca 2014

Miniaturka V - Cały mój świat. + ZAWIESZENIE BLOGA?


WAŻNE!!!!

Po tak długim czasie, nie jestem w stanie napisać wszystkiego co bym chciała. Pewnie i tak to by nikogo nie zainteresowało... 
Napisałam dla was coś, w sumie nie wiem dlaczego, nie mam pojęcia dlaczego postanowiłam Wam to opublikować. 
Nie będę błagać na kolanach za moją nieobecność, za brak słów, za brak jakiegokolwiek odzewu. 
Przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło.
Powoli myślałam, że odzyskam chęć do pisania. Nie chciałam zawieszać opowiadania. Ale jestem zmuszona to zrobić. 
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Na prawdę jest mi przykro.
Nie liczę, że mnie zrozumiecie. Że zostaniecie tu i będziecie czekać w nieskończoność.
W przygotowaniu mam miniaturkę. Jest w połowie napisana ręcznie. 
Postanowiłam, że nie będę zmuszać siebie ani nikogo do czytania. Jeżeli coś napiszę to opublikuje to.
Jestem pewna, że wrócę, będę kontynuować opowiadanie główne. 
Jestem w stanie zagwarantować wam to. 
Jeszcze raz przepraszam. I dziękuję. Za każdy miły komentarz. Za każdą poświęconą mi sekundę. 
Teraz możecie mnie obrzucić błotem. Nie mam nic przeciwko. 
Pozdrawiam,
Dark Liliane

~~~~~~~~~~


Samotne noce przemijały choć czas się dłużył. Powoli przymykała oczy, odwracając się plecami do pustego miesca przy jej boku. Nie było w tym nic dziwnego. Ona chciała tylko miłości. 
Jego miłości. 
Nieszczęsna. Nie powinna jej zasmakować. 
Bezwstydnica. Nie powinna była patrzeć w jego oczy. 
Kolejny raz przeklinała się w myślach, krzyczała cicho kiedy on przechodził obok niej. To nie było normalne. To ją powoli zabijało. Miłość, która miała być jej wybawieniem, stała się jej udręką. Koszmar za koszmarem. 
Stare nieruchliwe fotografie rozrzucone na lodowatej podłodze obok jej stóp. 
To nie było miłe. To bolało. 
Ona krzyczała. 
Wrzeszczała. Ciągle jęczała bo brakowało jej tylko jednego.

JEGO.

Uparcie milczała. 
Ignorowała każdy nerw, który wariował gdy był w pobliżu. 
Nie chciała go widzieć. To dlaczego ciągle go potrzebowała? 
Każda minuta była jak kamienna cela, sznury powoli zaplatały więzły na jej sercu. Nie potrafiła się uwolnić. Tylko on to potrafi robić. 
Za późno na miłość. Czas tęsknoty jej nieograniczony. Sama zawzięcie próbuje przywrócić blask jej oczom. I błyszczą się. Przy pomocy łez...
Złamana na pół. Każda połowa na następne. 
Pył i kurz. Tyle zostało z jej pogniecionego ciała. Rozsypało się kiedy on już nie potrzebował jej dotknąć. Zastała sama. Strzępy upadłej duszy pięknego anioła.
Była aniołem. Ona tak mówił. Więc kim teraz jest? Kim jest oprócz człowiekiem potrzebującym tylko trochę uczucia. Tak małego, nic nie wartego choć uratującego ją z nad przepaści. 
Jednak coś drogocennego.
Czy jest w stanie upaść jeszcze niżej? Czy może pokocha swoje odbicie?
TAK.
Nie zapomni. Zostanie. Będzie go widzieć. Nadal będzie kochać tego wrednego, podstępnego mężczyznę z uśmiechem najpiękniejszym na świecie, który ukradł jej serce. Podgryzł duszę. Sponiewierał.
Zwykły kryminalista. 
Odnajdzie światło, które on jej odebrał. Zabierze wolność choć w części by móc żyć.  
Będzie sama. Będzie wojownikiem. 
Powoli i ciężko odnajdzie pośród bólu swoje życie, poobijana i posiniaczona, z blaskiem w jej czekoladowych oczach.




środa, 12 marca 2014

Rozdział VII- Nienawiść(część II)




Don't you remember I'm your baby girl?
How could you push me out of your world?
Lied to your flesh and your blood
Put your hands on the ones that you swore you loved-
Demi Lovato "For The Love Of a Daughter"


-Oh nie bądźcie tacy zaskoczeni. Owszem Wasz przyjaciel ma dużo znajomości, jak wspomniałeś Zabini, to Złote Dziecko, jest prawie niedotykalny. -powiedział z naciskiem na ostatnie dwa słowa i uśmiechnął się wrednie. 
-Skoro go nie słuchasz Homel to może nam wyjaśnisz dlaczego zgodziłeś się przełożyć rozprawe, co?- odpowiedział z nienawiścią w głosie Draco.
-Oh pomyślałem że to może być.. hmm nawet zabawne. 
-I to jeszcze jak.- powiedział z ironią Blaise.- Może tak zechciałbyś się oddalić, co Homel?- powiedział z udawaną uprzejmością i wskazał ręką korytarz. 
-Mógłbym ale tutaj mam ciekawe towarzystwo. Zastanawiam jak to jest kolegować się z byłymi sługami potężnego lorda Voldemorta.. Odpowiesz mi skarbie?- podszedł bliżej do dziewczyny. Automatycznie się cofnęła ale natrafiła na ścinę.
-Nie. Waż. Się. Jej. Tknąć.- powiedział groźnie czarnoskóry i zastąpił mu drogę. Adrian zaśmiał się i uniósł do góry ręce.
-Rozumiem. Jest cała twoja. Mam nadzieję że jest niezła w łóżku.- rzucił złośliwie powodując złość mężczyzn. Blaise zwalczył chęć rzucenia się na niego.
-A może ty nam przypomnisz jak to jest być wspaniałym śmierciożercą?- odezwał się Draco.
-Oh.. myślę, że powinieneś swoją śliczną buzię bo możesz ją stracić.- wycedził cicho.
-Oh.. zauważyłeś, że nadużywasz tego. Kto wie może tęsknisz za obleśnym ciałem swojego Pana i dlatego nadużywasz.
-Zamknij się.- krzyknął i przyparł go do ściany.- Radze Ci się zamknąć.
-Bo co? Nic mi nie możesz zrobić. Siedzimy w tym razem.
-Tak Ci się tylko wydaje Malfoy.- powiedział groźnym głosem i go puścił. Poprawił swoją marynarkę i odszedł.
-Byłby z Ciebie dumny! Nie tak jak kiedyś!- krzyknął czarnoskóry, gdy zniknął za zakrętem. Usłyszeli tylko głośne przekleństwa i głuchy odgłos uderzenia.

~*~

-Słucham?- spytała zaskoczona. Jeszcze chwila i zwariuje. Jak on śmie po tym wszystkim co jej zrobił prosić o wybaczenie, o coś co nigdy nie dostanie.
-Chce zacząć wszystko od nowa. Wiem że nigdy nie uda mi się to zrobić tak jak powinienem. Nigdy nie będę ojcem, którego potrzebowałaś. Przepraszam Cię za to. Żałuje wszystkiego co zrobiłem.
-Jesteś na prawde głupi, bardzo głupi. Nigdy Ci nie wybacze.- powiedziała z pogardą i odwróciła wzrok.
-Nigdy nie mów tak bo nie wiesz co może się stać.
W odpowiedzi usłyszał tylko śmiech pomieszany z cichym płaczem.
-Jak mam Ci uwierzyć skoro ty zapomniałeś o tym co mi powiedziałeś.
-Nigdy nie zapomniałem.
-Nie? Jesteś pewny? Skoro nie zapomniałeś to dlaczego przez lata mi to robiłeś? Krzywdziłeś bezbronne dziecko. Już Voldemort miał więcej uczuć od ciebie...- podsumowała i zamknęła oczy.

~~~~~

Był ciepły jesienny dzień. Słońce ogrzewało jej roześmianą twarzyczkę. Inne dzieci bawiły się, biegały, krzyczały. Ona była inna. Siedziała na huśtawce i spoglądała na niebo. Pięcioletnia dziewczynka co chwile poprawiała swój nieco za duży płaszczyk. To była jej ucieczka. To miejsce oznaczało dla niej więcej niż sama wolność. Mimo, że miała 5 lat wiedziała co oznaczają te wszystkie krzyki w sypialni rodziców i odgłos rozbitego szkła. Była bardzo mądra. Rodzice to wiedzieli. Wiedzieli, że mają dziecko, które przesiaduje godzinami, samotnie, tą samą huśtawkę, ucieka. Ucieka przed czymś czego nigdy nie uniknie. Ucieka. Nie chce stanąć im na drodze. Chce być wolna. 
-Przed czym uciekasz mój skarbie?- zapytał znajomy jej mężczyzna. Porwał ją w ramiona i okręcił kilka razy. Dziewczynka zaśmiała się słodko i stanęła na równych nogach gdy ją postawił.
-Boje się.- powiedziała cicho.
-Czego się boisz kochanie?- przykucnął i spojrzał w jej brązowe oczy.
-Was.- powiedziała jeszcze ciszej. 
-Nie musisz się nas bać.- powiedział, po chwili dodał widząc jak w jej oczkach gromadzą się łzy.- My z mamą po prostu tak się sprzeczamy tak jak ty i Amanda gdy bawicie się lalkami. Mamę to doprowadza do szału, ale nie ucieka jak ty to robisz. On zawsze zostaje bo Cię kocha. Nie musisz się martwić tym wszystkim. Wystarczy, że weźmiesz swoją lalkę i się nią pobawisz. Nie będziesz nas słyszała a my z mamą będziemy już spokojni. Może tak być?
-kiwnęła lekko głową i starła pojedyncze łezki z policzka. Spojrzała na swojego tatusia i uśmiechnęła.
-Nigdy Cię nie skrzywdzę skarbie. Nigdy tego nie zrobie. Obiecuje.- powiedział i wziął swoją córkę na ręce, ucałował ją w czoło a ona z przyjemnością wtuliła się w niego i już po chwili zasnęła. 

~~~~~

-Obiecałeś że nigdy mnie nie skrzywdzisz a to zrobiłeś. Jesteś zwykłym kłamcą.
-To było dawno..-spróbował się tłumaczyć.
-Nie dla mnie.
-Byłaś moją małą córeczką, byłaś taka słodka i urocza, musiałem coś powiedzieć.
-Przestań się w końcu tłumaczyć!- krzyknęła zrozpaczona- Byłam taka urocza, że kilka lat później zacząłeś mnie pieprzyć! Tak się nie zachowuje ojciec!
-Ale nim jestem! jestem Twoim ojcem!
-Niestety.- powiedziała. Zapadła cisza lecz można było usłyszeć ich oddechy, które bez względu na wszystko przeplatały się ze sobą.- Gdybym mogła cofnąć czas nie uwierzyłabym Ci.
-Bo nie powinnaś skarbie.- powiedział tym samym kojącym głosem jak wtedy. Podszedł do niej   i zignorował fakt gdy zaczęła się bronić, nie chcą być dotknięta przez niego. Nie zrezygnował do póki nie ucałował jej czoła tak samo jak tamtego dnia. Potem nagle ją puścił i wyszedł. Dziewczyna powoli zsunęła się po ścianie, głośno płacząc.



~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie Kochani.
Wiem wiem, teraz mnie możecie katować ile chcecie.
Dopiero dzisiaj napisałam resztę rozdziału. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. 
Rozdział nie wnosi dużo, ale nie chciałam dodawać nowych rzeczy. Po raz pierwszy jestem zadowolona z tego co napisałam. Nie wiem dlaczego ale jestem.
Jutro czeka mnie wizyta w szpitalu więc.. może być ciekawie..
Nie będę przedłużać.
Wszystkiego dobrego, pozdrawiam,
Dark Liliane

poniedziałek, 17 lutego 2014

Miniaturka IV cz.III- "Ciągle żywe lecz już martwe wspomnienia"




"Ciągle żywe lecz już martwe wspomnienia"




Did you forget
That I was even alive
Did you forget
Everything we ever had
Did you forget
Did you forget
About me?-
Demi Lovato "Don't Forget"

Kim jestem? Człowiekiem. Zwykłym złym człowiekiem. Grzesznikiem. Czy wierzę w Boga? Nie. Czy jestem szczęśliwy? Nie. Czy jestem dumnym z siebie? Nie.
Cholera czy na każde pytanie musi być odpowiedź przecząca?!
Nawet nie wiem co to miłość. Moje życie jest tak puste, nie ma osoby, która pokazała by mi drogę, którą mógłym podążać. Jestem nikim.
Nigdy nie miałem nikogo bliskiego, nigdy nie miałem siebie. Nie wiem czy zasługuję na miano człowieka. Jestem potworem. Jestem koszmarem wielu młodych ludzi. Już zawszę nim będę.
Już zawszę będę wrednym i nieuczciwym dzieciakiem. Choć minęło wiele lat... wiele długich i samotnych lat to ciągle pamiętam. Ciągle pamiętają, tego złego, tego podstępnego kłamcę. Ciągle pamiętają mnie.
Nie jestem bez winy. W końcu to ja byłem zbyt słaby by sprzeciwić się i postawić na swoim.
Nie jestem już taki jak kiedyś. Nigdy nie będę. A to dzięki niej... kobiecie. Pięknej i inteligentnej. Jako jedyna uwierzyła, że mam dobre serce. Serce, które mi skradła...

~*~

-Gdzie. Ja. Jestem.- wychrypiała młoda kobieta, powoli otwierając oczy. Poczuła jak ktoś składa na jej dłoni delikatny pocałunek, a po chwili usłyszała jego ciepły głos. 
-Nareszcie się obudziłaś. Tak bardzo się martwiłem, że więcej nie zobaczę twoich oczu.- delikatnie opuszkami palców dotknął jej policzka i uśmiechnął się lekko.
-Odejdź. Nie chce Cię tu widzieć.- odwróciła głowę a on cofnął dłoń. Wszystko pamiętała. Każdy szczegół. Każdy gest. Każde spojrzenie. Każdy swój krok. Każde słowo. Wszystko. Moment kiedy powiedziała swojej byłej przyjaciółce, że jest wredną suką. Moment kiedy zapytała czy zostanie jego dziewczyną. Moment kiedy szła zaślepiona łzami. Moment kiedy traciła oddech. Otworzyła szeroko oczy i spojrzała ze strachem na mężczyznę.
-Anabell- jęknęła rozpaczliwie. Draco złapał ją za ręce, które powędrowały do brzucha. 
-Hermiona..- powiedział cicho, ale nic więcej nie musiał mówić. jego oczy zdradzały wszystko co chciał powiedzieć.
-Nie! Nie wierze Ci! To nie może być prawda!- zaczęła się szarpać, płakać i krzyczeć na raz.
-Hermiona. Błagam przestań. Musisz się uspokoić. Zaszkodzisz sobie.- powiedział, nadal jej nie puszczając.
-Odejdź! To Twoja wina! To Twoja wina!- puściła ją. To była jego wina. On to wiedział.

~*~

Dwa długie miesiące spędziła w szpitalu. Dwa samotne miesiące bólu i tęsknoty. Dwa miesiące, kiedy to uczyła się żyć od nowa. Nie potrafiła sobie wybaczyć, ze była taka nieostrożna a najbardziej za to, że obwiniła Draco za śmierć ich córeczki. Od tamtego dnia nie widziała go już ani razu. Nie powinna tego mówić. Przecież on też cierpiał. on też stracił cząstkę siebie a ona mu nie pomogła. Nie pomogli sobie nawzajem. To był ich błąd. Zignorowali swoją miłość dla przeszłości. To najgorsze co mogli zrobić i niestety zrobili. Oboje chcieli zapomnieć o wszystkim ale nikt nie potrafił im pomóc. Odcięli się od ludzi i zamknęli. Zapomnieli czym była dla nich miłość. Czy ją odnajdą? Czy kiedykolwiek zapomną o drażniącej ich przeszłość? czy odrzucą ją na dalszy plan by być ze sobą? Czy będą w stanie tak normalnie uśmiechać się do siebie i żyć dalej. Jakby nigdy nic nie miało się zdarzyć? Czy ich miłość jest silniejsza od nienawiści? Ja myślę, że jest. Myślę że jest na tyle silna by pokochać drugą osobę jeszcze raz. Dalibyście radę? Czy oni daliby radę?    

~~~~~~~~~~
Tak oto jestem. Napisałam część miniaturki. To jest ostatnia część. Te pytania pod koniec nie są dla mnie, są dla Was. To wy zdecydujecie czy zasługują na szczęście czy nie. Decyzja należy do Was. Wiem jestem wredna i w ogóle. Przepraszam ale nie chciałam ciągnąć tej historii dłużej. Kocham tą miniaturkę taką jaka jest i nie chce nic dopisywać, czegokolwiek zmieniać. Mam nadzieję, ze uszanujecie moją decyzje.
Jeszcze jedna sprawa. Mianowicie. Wiem że nie każdy ma czas by napisać komentarz dlatego dodałam opcję ocenienia tego co napisałam. Wystarczą 2 sekundy, nacisnąć jeden znaczek. Nie będę pisać tekstów tego typu "15 komentarzy to następny post" albo "15 komentarzy bo usunę bloga". Nie będę tego robić ale jest mi trochę smutno gdy wyświetleń posta a ile komentarzy. 
Dziękuję za uwagę. 
Pozdrawiam,
Dark Liliane

piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział VII- Nienawiść(część I)



I don't know if I can yell any louder,
How many times have I kicked you out of here?
Or said something insulting?-
Pink "Please Don't Leave Me"


-Jak to nie dzisiaj?- spytała. Czy on sobie z niej kpi? Przychodzi sobie od tak do niej i to jeszcze gdzie! Do Ministerstwa Magii.- Rzygać mi się chce kiedy na ciebie patrze. Wyjdź. 
W odpowiedzi usłyszała tylko jego cichy śmiech.
-Dlaczego tu jesteś? Nie chce Cię tu. Rozumiesz?!- krzyknęła na tyle głośno na ile było ją stać. On jednak nie przejął się zbytnio jej krzykiem. Nie podbiegł do mnie i nie uderzył albo chociażby podniósł rękę by ją przestraszyć, jak to miał w zwyczaju a uśmiechnął się pobłażliwie i zajął miejsce przy oknie. Wzbudził w niej jeszcze większą odrazę. Jeżeli to było w ogóle możliwe. 
-Chciałem Cię zobaczyć. W końcu- zrobił efektywną pauzę, dla niego efektywną, dla niej stanowiącą małą torturę umysłu- nie zawsze mogę zobaczyć swoją córeczkę w takim stanie, łagodnie się wyrażając.- powiedział z kpiącym uśmiechem na ustach ale szybko się zorientował ze swojego błędu i zachował totalny brak zainteresowania jej wyglądem. Przynajmniej starał się zatuszować rozbawienie, choć brunetka była ostrożna nie zauważyła tego.
-Więc to teraz jest jakaś wielka sensacja tak?- spytała, mrużąc gniewnie oczy. Na taki wysiłek było ją stać. Czuła jak jej siły z każdym oddechem odpływają w nieznane jednak zachowywała trzeźwość umysłu i obserwowała dokładnie swojego największego wroga.
-Oczywiście, że nie!- oburzył się i wstał. Dziewczyna momentalnie zesztywniała, a on widząc to odwrócił się do niej plecami by uśmiechnąć się złowrogo- Nie możesz nawet tak myśleć. Chciałem Cię zobaczyć i wesprzeć.- powiedział spokojnie.
-Wesprzeć? Mnie?- spytała. Poczuła dziwny przypływ adrenaliny w żyłach więc podniosła się i stanęła na równych nogach. Spojrzała na niego z nieukrywaną nienawiścią.- Czy ty sobie ze mnie kpisz? Jesteś choler... szkoda mi na ciebie słów. Nie udawaj tego kim nie jesteś, bo ci to nie wychodzi. Jesteś na prawdę taki głupi? Myślisz, że po tym wszystkim Ci uwierzę?- wyrzuciła z siebie część złości, poczuła jak do oczu napływają jej łzy. Spojrzał na nią, a wzrok miał całkowicie pusty. - Nigdy więcej Ci nie zaufam. Nigdy więcej nie spojrzę na Ciebie jak na mojego ojca, jak na człowieka tylko na potwora.
-Zasłużyłem sobie na twój gniew, ale ludzie się zmieniają..- powiedział szeptem.
-Zmieniają? Ty się nigdy nie zmienisz. Zawsze będziesz tym samym człowiekiem. Możesz sobie to wmawiać ale i tak wiesz że jesteś tylko nic nie wartym śmieciem.- przełknęła gorzkie łzy i pozwoliła by wszystkie mury, które tak skrywała i uparcie broniła przez kilka długich lat, upadły. Jeżeli ma mówić, to będzie to mówić teraz.- Nie wierzę Ci rozumiesz? Nigdy nie uwierzę w Twoje dobre słowo bo ty nie wiesz co to znaczy. 
-Nie chciałem Cię skrzywdzić...
-Ale to zrobiłeś!- przerwała mu ostro.- Zrobiłeś to wielokrotnie z uśmiechem na ustach. Nigdy nie powiedziałeś zwykłego, nawet najgorszego "przepraszam". Wolałeś się pławić w tym całym  bólu, kłamstwach i zdradzie mamy niż przeprosić. Naprawić to jakoś. Chociaż spróbować! Wolałeś się po prostu zachować się jak tchórz. Cały ty.- prychnęła. 
-Przepraszam za to wszystko co zrobiłem. Nie chciałem tego. Nie wiem co się ze mną stało.
-Ale ja wiem doskonale! Zacząłeś się mną bawić. Tak nie zachowuje się ojciec! A ty nigdy nim nie byłeś! Zawsze ważniejsze były zabawy, tanie dziwki, wódka i prochy. To ja wszystkim się zajmowałam! Musiała się zająć domem, mamą kiedy poroniła przez twoją głupotę! Nigdy więcej mnie nie przepraszaj.- po chwili dodała-  Nie przepraszasz bo chcesz. Przepraszasz bo ja Ci wytknęłąm ten błąd. Nie przepraszaj mnie więcej, tylko dlatego że starasz się być lepszym człowiekiem. Dla mnie to nic nie znaczy. To jest wielkie kłamstwo. 
-Dla ciebie mogę być śmieciem, potworem kimkolwiek zechcesz ale zawsze będę Twoim ojcem. Nie zmienisz tego. Nigdy nie uwolnisz się od tego...- urwał i podszedł bliżej, ale nie zbyt blisko by ją przestraszyć. 
-Od ciebie...- dokończyła szeptem.- Dlaczego tu jesteś?
-Chciałem prosić Cię o wybaczenie.- powiedział całkowicie szczerze i spojrzał w jej oczy.

~*~

-Potter. Nie. Denerwuj. Mnie.- wycedził przez zęby blondyn. Chłopak z blizną uśmiechnął się tylko podstępnie i odwrócił się do nich plecami. Zrobił kilka kroków w stronę wind. Rudowłosa nie wiele myśląc, podbiegła do niego i zagrodziła mu drogę.
-Jakie ale.- spytała na pozór spokojnym głosem. Miała chęć udusić go gołymi rękami. Nie zrobiła jednak tego. Wiedziała, że znajdzie Rona za wszelką cenę. 
-Jest pewne "ale" więc zejdź mi z drogi jeżeli nie chcesz mieć siniaków skarbie.- zmarszczył gniewnie czoło. 
-Jeżeli nie znajdziesz go, to sam zginiesz. Nawet jeśli będę musiała siedzieć w Azkabanie przez ciebie to zrobię to z przyjemnością.- powiedziała zła i zrobiła tak jak chciał. Gdy zniknął, zamknęła oczy i policzyła do 10.- Znajdzie go. Gdyby nie wiedział gdzie go szukać, nie przełożył by rozprawy.
-Skąd wiesz, że to on ją przełożył?! A może Hermionie się coś stało?! Nie wierze mu!
 On kłamie! Nic nie robi by jej pomóc!- wykrzyczał. Zabini podszedł do niego i złapał mocno za bark. 
-Przestań na nią krzyczeć. Każdy jest tak samo zdenerwowany więc nie pogarszaj sytuacji. Myślisz że tylko tobie zależy na Hermionie?- puścił go niespodziewanie. Draco zachwiał się na własnych nogach ale nic nie powiedział.- Wiewióra ma racje. To on przełożył rozprawę. Pomyśl sam. To Złote Dziecko. Wszyscy tu go słuchają. Nikt mu się tu nie sprzeciwi.
-Nie wszyscy.- powiedział nieznany im głos- Ja nie.
Odwrócili się natychmiast i zamarli.

~*~

-Masz to?- spytała cicho kobieta, opierając się plecami o ściane.
-Mam.- odpowiedział jej męski głos. Kobieta odepchnęła się i ruszyła w stronę znajomego mężczyzny. 
-Daj mi to.- powiedziała z wrednym uśmiechem na twarzy i oparła dłonie na jego torsie. W odpowiedzi usłyszała jego śmiech.
-Nie. Jeszcze nie teraz.- powiedział spokojnie.
-Daj. Mi. To. Teraz.- wycedziła i zacisnęła dłonie na jego koszuli.
-Merlinie, jaka ty jesteś irytująca.- strzepnął jej dłonie i wyszedł z cienia- Nie dam Ci tego TEGO teraz. Musimy poczekać. Skupić się na tym co teraz mamy i co możemy zrobić.
-Możemy zrobić o wiele więcej jakbyś mi to dał!- krzyknęła i ze złością podeszła do niego.
-Uspokój się kobieto. Nie krzycz na mnie bo tego pożałujesz- złapał ją mocno za ramiona.
-Jesteś taki irytujący.- powiedziała słodkim głosikiem i natychmiast go odepchnęła od siebie. Spuściła wzrok na swoją prawą dłoń i poprawiła pierścionek.
-Jesteś taką samą suką jak ona.- powiedział a ona od razu podniosła wzrok. Błyskawicznie podeszła do niego i wymierzyła siarczysty policzek. Posłał jej wściekłe spojrzenie, ale natychmiast wzrok mu złagodniał gdy dostrzegł łzy w jej oczach.
-No chodź.- wyciągnął ręce tak by schroniła się w jego ramionach.
-Pocałuj mnie.- wyszeptała. Uśmiechnął się lekko i wziął jej twarz w dłonie. Z chęcią spełnił jej życzenie.

~~~~~~~~
Przepraszam.
Przepraszam za wszystko.
Nie bijcie tylko. Skończyły mi się ferie. Zaczęła się wena? Możliwe że mam więcej pomysłów. Wszystko jakoś inaczej się potoczyło niż chciałam. Miałam odpocząć, nie odpoczęłam. Miałam więcej pisać, ale nie pisałam.
Przepraszam. Napisałam dzisiaj część rozdziału. Już 7 rozdziału. Zaczęłam pisać 3 miniaturki. Konkretniej. Skupiłam się na 3 części miniaturki "Ciągle żywe lecz już martwe wspomnienia". Piszę jeszcze dwie- jedna, o niej już wspominałam i druga, na prośbę Mildredred. 
Chciałabym żeby to wszystko inaczej wyglądało, ale niestety szkoły (teoretycznie), zdrowia i rodziny się nie wybiera. Staram się jak mogę, ale rzadko można mnie spotkać piszącą coś na komputerze. Piszę wszystko ręcznie, staram się na bieżąco wszystko przepisywać. 
Przepraszam jeszcze raz bo nie wiem jak długo będziecie musieli czekać na następną notkę. Mam nadzieję, że jak najszybciej.
Jak pewnie zauważyliście pojawiły się w końcu zakładki. Najbardziej skupiłam się nad Bohaterami, informacje, pracuję nad tym i cytat z opowiadania. W między czasie może pojawić się jakaś ankieta. 
I ostatnia sprawa, jeżeli macie jakieś pytania do opowiadania, piszcie. Postaram się odpowiedzieć w ODDZIELNYM POŚCIE, tak by każdy zauważył.
Dziękuję za uwagę, życzę wam ciepłych dni i całuje
Dark Liliane

środa, 22 stycznia 2014

Liebster Awards

Po raz pierwszy zostałam nominowana i to przez kogo! Samą Mildredred - http://well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com/! Jestem bardzo szczęśliwa i po prostu chciałam podziękować za docenienie mnie i mojego bloga. To niesamowite.
Wiem, że stosunkowo dawno, bo 10 dni temu zostałam nominowana, ale dopiero teraz mogłam na spokojnie usiąść i wszystko napisać.
To zaczynajmy:
1. Czemu Dramione?
Od momentu kiedy przeczytałam jak Draco nazwał Hermione "szlamą" miałam wrażenie, że za tym przezwiskiem jest coś więcej. No nie wiem, może to po prostu moja głupia wyobraźnia, ale rozum tylko takie wytłumaczenie mi podawał na przezywanie Hermiony. Dlatego postanowiłam, że nie mogę tej historii tak zostawić, tym bardziej po tym jak J.K.Rowling pozwoliła by Hermiona marnowała się u boku Rona (bez obrazy dla wszystkich czytających to, Rowling to świetna pisarka ale w tej kwestii nie zgadzam się z nią), zaczęłam pisać. To chyba był mój przełom. Zaczęłam inaczej patrzeć na świat, na uczucia ludzi i myślałam sobie "Tak. To będzie idealne" albo "Tak. Muszę to tak samo napisać". Byłam po prostu zafascynowana tymi postaciami, niby tak innymi i odległymi sobie a jednak coś ich łączyło. Mianowicie magia. Świat magi. Zaczynanie mojej przygody z Dramione było istnym szaleństwem. Nadal jest.

2. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Na pierwszym miejscu jest moja siostra, która aktualnie ma 3 lata. Jest po prostu moim aniołkiem i siłą, natchnieniem by pisać. Jest po prostu idealna. Na drugim miejscu jest przyjaźń. Ta jedyna, niezapomniana i trwała. Potem jest pisanie, które zajmuje mi najwięcej czasu. Ciągle doskonalenie się w tym co robię. Gdybym musiała wybierać co jest bardziej ważne dla mnie czy ludzkie uczucia czy pisanie.. nie potrafiłabym wybrać.

3. Co byś pokazała Malfoyom jako argument, że mugole nie są tacy głupi?
Z pewnością nasze wynalazki, nie chodzi tu o telefony, telewizja, internet, to wszystko jest ważne. Na pewno pokazałabym im samochody i samoloty, rowery, wszystko co wiążę się z przemieszczaniem. Pokazałabym, że nie tylko teleprtacja czy pociąg to sposób na szybkie przybycie do upragnionego lub mniej celu. Pokazałabym im na pewno, na 100000000% bibliotekę. Wariatka we mnie by się wyzwoliła i bym pokazała, że mamy wielkich poetów i wspaniałych, niepowtarzalnych pisarzy.

4. Najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa?
Zawsze gdy zastanawiam się co było najśmieszniejszym wspomnieniem z dzieciństwa, nic nie przychodzi mi do głowy. Pamiętam tylko jedną sytuację, przez którą za każdym razem gdy tylko sobie o tym przypomnę płacze. Pamiętam jak mój tata wrócił z pracy późno i dostałam jedną, jedyną rzecz od niego. Białego misia, chyba słonika. Miałam wtedy prawie 5 lat. Pamiętam jak cieszyłam się i robiłam wszystko by chronić moją zabawkę.  Chowałam go w każdym kątku w domu by nikt mi nie zabrał.

5. Gdzie chciałabyś pojechać?
Jestem typem podróżniczki, więc jestem chętna zwiedzić cały świat. Choć najbardziej chciałabym pojechać do Irlandii, Wielkiej Brytanii i Francji. Moje trzy miejsca, w których chciałabym zamieszkać chociaż na moment.

6. Jesteś zaproszona do Malfoy Mannor. Nie ma mowy o wykręceniu się - musisz iść. Opisz wieczór z rodzinką M.
Staram się być miła. Nie mówię zbyt wiele o sobie. Odpowiadam na pytania tak by nie zdenerwować zbytnio. Nie zadaje zbędnych pytań typu "Gdzie kupiła Pani ten dywan?". Komplementuje wszystko co się da ale zachowuje ostrożność i robię wszystko by nie przesadzić. "To tu zabito te gobliny? A racja. Temat TABU." Nie. Absolutnie brak takich uwag. "Piękne kolczyki. Komu Pani je ukradła?" Tak... takich też.
A więc tak: Ognista lub jakieś winko, rozmowa na neutralne tematy, wspominanie dzieciństwa ich pierworodnego syna (niech się Narcyza cieszy), wspominanie porażek Draco ale i jego sukcesów. A no i brak tekstów i zdań z podtekstem erotycznym i oczywiście kategorycznie zabrania się flirtowania.

7. Jakie trzy rzeczy zmieniłabyś w książce o HP?
1) Rozbiłabym wiele związków, by stworzyć nowe.
2) Przywróciła bym życie wielu osobom.
-Albus Dumbledore
-Severus Snape
-Remus Lupin
-Sirius/Syriusz Black
-Fred Weasley
3) Dementorzy. Kiedy Ministerstwo skaże kogoś na pocałunek, ten ktoś powinien umrzeć.

8. Co robisz gdy się nie uczysz?
Śpię, jem, pije, obijam się, pisze, śpiewam, oglądam durne filmiki, nie uczę się, patrze na ścianę obok i komplementuje ją mówiąc, że jest brzydka i gruba.----------> to był żart, aż taką wariatką nie jestem.. a może...?

9. Czy zawsze mówisz/piszesz to, co myślisz?
Tak. Zawsze. No może zawsze. Staram się mówić tak by nikogo nie urazić, ciężko jest, nie wychodzi mi to zbyt dobrze, ale każdy uczy się na swoich błędach, prawda? Jestem szczera do bólu i chwilami się zapominam, przyznaje.


10. Lubisz wielbłądy?
Nic do nich nie mam, więc nawet lubię.


A teraz czas na moje pytania.
1. Co Cię zainspirowało do pisania tej historii?
2. Jak bardzo cenisz sobie opinie innych ludzi?
3. Masz ulubioną aktorkę/ aktora?
4. Co byś zmieniła w HP?
5. Jesteś zadowolona z ekranizacji powieści J.K.Rowling?
6. Z kim się utożsamiasz z HP i dlaczego?
7. Lubisz budyń?
8. Czym, twoim zdaniem, jest siła przyjaźni?
9. Ulubiona postać z HP?
10. Dlaczego ta powieść fantastyczna a nie inna zainspirowała Cię do pisania?

Blogi nominowane:
1. http://well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com/
2. http://nowa-hermiona-granger.blogspot.com/
3.  http://hogwart-diary.blogspot.com/
4.http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
5. http://dramione-never-let-me-go.blogspot.com/

To by było na tyle. Jeszcze raz dziękuję za nominacje!
Pozdrawiam,
Dark Liliane

niedziela, 12 stycznia 2014

Miniaturka IV cz.II- "Ciągle żywe lecz już martwe wspomnienia"



"Ciągle żywe lecz już martwe wspomnienia"



Goodbye, brown eyes
Goodbye, for now
Goodbye, sunshine
Take care of yourself-
Avril Lavigne "Goodbye"

         Dwa długie miesiące minęły od ich rozstania. Draco po terapii wstrząsowej, którą dostał od przyjaciela postanowił walczyć o swoje szczęście. Miał nadzieję, że nie jest już za późno. Dowiedział się gdzie mieszka, gdzie pracuje. Wydawała się...szczęśliwa, gdy rozmawiała z jakąś małą dziewczynką. Obserwował ją dopóki nie zgasiła światła i wyszła na oświetloną ulicę. Chłodny wiaterek porwała jej apaszkę. Jedyną rzecz, którą miała na sobie oprócz luźnej sukienki. Nagle odwróciła się ze łzami w czekoladowych oczach w stronę parku jakby podejrzewała, że ktoś ją obserwuje. Włosy jak i sukienka rozwiewały się na wszystkie strony. Mężczyzna schował się za najbliższe drzewo. Nie teraz. jeszcze nie teraz. Jeszcze kilka chwil. Nie był gotowy na ostateczne starcie z byłą narzeczoną. Bał się. Z każdym dniem coraz bardziej się bał, że jednak mu nie wybaczy. "Dobra stary. Teraz musisz to zrobić."- pomyślał ale gdy wyszedł z kryjówki, jej już nie było. Kopnął noga w pień drzewa i w myślach zaczął przeklinać swoją głupotę i jawne tchórzostwo. 
       Tymczasem kobieta wróciła szybko do domu i przebrała się. "Powinnam bardziej o siebie zadbać."- pomyślała, oplatając dłońmi gorący kubek herbaty. Spojrzała na swoje odbicie w oknie a wtedy z ust wydobył się jęk rozpaczy pomieszany z westchnięciem. Była taka sama, może trochę blada niż zazwyczaj. jedyne co ją odróżniało od dawnej Hermiony to zaokrąglony brzuch, którego nie dało już się ukryć. Za niecałe 4 miesiące zostanie matką. Urodzi małą istotkę, którą już kochała całym sercem. Ich dziecko, o którym on nic nie wiedział. Z łoskotem odstawiła na blad szklankę. Targały nią wyrzuty sumienia, których nie mogła się pozbyć. Chciała mu powiedzieć. Chciała  zobaczyć jego minę. Byłby szczęśliwy czy może wyśmiałby ją i powiedział, że to jej problem. Na samą myśl serce ją bolało a łzy napływały do oczu. On nie może się dowiedzieć. Na razie nie może. To teraz jej życie i nic mu do tego. To ona zawsze była odpowiedzialna za swoje decyzję i teraz też będzie. Jeżeli on się dowie, trudno. Dziecko powinno mieć ojca. Londyn to duże miasto ale przecież nie będzie się przed nim chować. Kiedyś zauważy. Oby jak najpóźniej. Koniec z ukrywaniem się. Prędzej czy późnej wścibscy ludzie zobaczą, że jest w ciąży, a ona zrobi specjalnie by stało się wcześniej. Uśmiechnęła się słabo do swojego odbicia i poszła do sypialni.

~*~

Następnego dnia czekał tam na nią, ale dopiero po południu kiedy została sama, wszedł cicho. 
-Dzień dobry.- powiedział a kobieta ze strachem spojrzała na nowo przybyłą osobę. 
-Co ty tu robisz?- spytała oschle i ostatkiem sił zdusiła w sobie chęć powiedzenia mu, że go kocha. Mocniej przycisnęła ciało do lady by nic nie zauważył.
-Przyszedłem do ciebie. Dużo myślałem...- powiedział spokojnie- o nas.
-Nie ma żadnych nas Malfoy a teraz wyjdź.- powiedziała stanowczo i wróciła do przerwanej czynności.
-Hermiona, wysłuchaj mnie. Na to co zrobiłem nie ma wytłumaczenia i nigdy nie zrozumiem co mną kierowało. Przepraszam Cię za wszystko z mojej strony. Nie chciałem tego. Zrozumiałem swój błąd. Musisz, znaczy nie musisz... ja chcę żebyś mi uwierzyła.- powiedział szybko, plącząc się. Spojrzał na znieruchomiałą kobietę.
-Wyjdź- powiedziała tylko i weszła do magazynu. Musiała ochłonąć. Chciała zacząć życie bez kłamstwa a teraz nie wiedziała co ma zrobić. Chciała by wiedział i ich dziecku ale chciała by zobaczył ją na ulicy, spacerując z ich malutkim dzieckiem. Nie teraz. Teraz nie była całkowicie gotowa. Nie była gotowa spojrzeć mu w oczy i wybaczyć to wszystko, ale miała być silna. Zmierzy się z przeszłością i nie ugnie się. Spróbuje. Kilka głębokich wdechów i weszła z powrotem. Koniec z ukrywaniem się. Kobieto, walczyłaś z Voldemortem a teraz się boisz?. Na tą myśl prychnęła cicho a mężczyzna spojrzał na nią błagalnie. Choć nic nie powiedział, wiedziała, że podświadomie prosi ją o jakiś najmniejszy gest.- Miałeś wyjść.
-Miałem ale nie chce. Rozumiem dlaczego mi nie wybaczysz. Jestem nawet w stanie powiedzieć żebyś nawet nie próbowała tego robić. Wiem że na to nie zasługuję. A ty... ty zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie. "Kocham cię. Będę cię kochał do dnia w którym umrę. A jeśli jest po tym jakieś życie, to wtedy też będę cię kochał."*- kobieta uśmiechnęła się lekko. 
-Miło, że to mówisz.- mruknęła pod nosem, ale usłyszał. Wzięła kilka książek i przeszła obok niego. Stała tyłem, powoli wkładając pojedyncze egzemplarze na przeznaczone miejsce. Czuła na sobie jego wzrok, ale usilnie starała się go ignorować.
-Hermiona proszę. Nie chcę byś do mnie wróciła. Chcę po prostu zacząć wszystko od nowa. Chociaż porozmawiaj ze mną.- jęknął. Nie mógł znieść faktu, że milczy, wydaje się obojętna na jego słowa. Bolało go to ale zdawał sobie sprawę z tego, że on wyrządził jej większą krzywdę.
Kobieta odwróciła na moment głowę i przerwała odkładanie książek.
-Jakbyś nie zauważyła, rozmawiamy.- stwierdziła.
-Hermiona...
-Jeżeli skończyłeś to wyjdź.- powiedziała nie zwracając uwagi na to, że podszedł blisko. Była na wyciągnięcie ręki ale nie odważył się jej dotknąć. Nie teraz... Jeszcze nie teraz...
-Nie wyjdę dopóki nie zgodzisz się na spotkanie. Proszę cię. Poświęć mi chociaż 15 minut. O nic więcej nie proszę.- lekko dotknął jej ramienia. Gdy nie uzyskał sprzeciwu, powoli obrócił ją w swoją stronę. Teraz był pewien ciąży dziewczyny. Od razu na jego  twarz wpłynął promienny uśmiech a w oczach zatańczył radosne iskierki. Położył rękę na zaokrąglonym brzuchu.- Zrób to dla niego.
-Niej. To dziewczynka.- powiedziała, przewracając oczami. "Pieprzony dupek. Teraz może bezbronne dziecko wykorzystywał"- ze złością zabrała jego rękę.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytał lecz w jego głosie nie było śladu wyrzutu czy żalu.
-Dlaczego wyszedłeś do baru?- odpowiedziała pytaniem na pytanie. To wystarczyło by zrozumiał. Tamtego dnia chciała mu powiedzieć a on znowu ją zawiódł.
-Przepraszam- powiedział cicho i ukrył twarz w dłoniach- Przepraszam, że jestem takim debilem.- kobieta uśmiechnęła się słabo. Choć stojąc w bezruchu wypuściła jedną, samotną łzę.
-Nienawidzę cię.- powiedziała drżącym głosem i spróbowała obok niego przejść. Jej słowa otrzeźwiły go a dawny ogień walki na nowo ożył. Poczuł dawną chęć walczenia o to co kochał. Przyciągnął ją za ramiona i przyciągnął do siebie.
-Błagam nie mów tak- szepnął i opuszkami palców delikatnie dotknął jej policzka. Pod wpływem jego dotyku zesztywniała ale po chwili rozpłynęła się w rozkoszy a miły dreszcz przepłynął przez jej ciało. Mimowolnie zamknęła oczy.
-To prawda- wyszeptała nadal czerpiąc radość z zaistniałej sytuacji.- Nie potrafię inaczej Draco. Nie potrafię znowu ci wybaczyć.
-Więc nie wybaczaj. Nie proszę cię o to bo wiem nie zasługuję. Wiem, że cię skrzywdziłem a obiecywałem. Tak cię skrzywdziłem. Chciałem być z tobą szczęśliwy a sam siebie zraniłem. Przepraszam.- przysunął się bliżej tak że poczuł jej ciało przy sobie. Oparł swoje czoło o jej i schował kilka długich loków za ucho.- Przepraszam... Tak bardzo żałuję.
-Wyjdź. Wyjdź zanim...- przełknęła głośno ślinę i poczuła lekki zawrót w głowie- Po prostu wyjdź. 
-Ale ja nie chce. chce tu zostać. Z tobą. Z naszą córeczką. Pozwól mi.- poprosił rozpaczliwie, starając się uchwycić jej spojrzenie. Wahała się. Nie chciała by odchodził ale bolała ją jego obecność, jego gesty, jego słowa. Jego dotyk parzył ją, dając niesamowite ciepło i uczucie bezpieczeństwa. Tak bardzo brakowało jej tego. Nic nie odpowiedział. Bała się, że głos ją zawiedzie i pokaże, że tęskni.- Pozwól mi.
Powoli odsunęła się od niego i objęła dłońmi jego twarz, Uśmiechnęła się z oczami pełnymi łez i wypowiedziała kilka ważnych dla niego słów.
-Pozwalam ci.- wyplątała się z jego prawie żelaznego uścisku i ruszyła w stronę zaplecza. Po drodze wytarła mokre policzki.- Nie zmarnuj tej szansy.
Usłyszał jeszcze zanim zniknęła. Uśmiechnął się zwycięsko. Wygrał bitwę, teraz musi wygrać wojnę.

~*~ 

Przez następny miesiąc codziennie przychodził i opiekował się nią i małą Anabel. Kobiecie to odpowiadało, a rozmowy z nim odprężały. Mężczyzna nie naciskał i nie wracał do błędów przeszłości. Oboje postanowili zapomnieć i żyć dalej. Jak na razie udawało im się to. Mężczyzna był bardzo szczęśliwy, że mógł widywać miłość swojego życia. Chciał udowodnić jej, że tym razem nie zawiedzie jej. Na każdym kroku pomagał i rozśmieszał ciężarną dziewczynę. Powoli przywracał dawny spokój. Musieli przyznać, że brakowało im takich chwil jak w Hogwarcie. Czasów kiedy spotykali się potajemnie. Byli szczęśliwi i głupi. Młodzi, pragnący zabawy. Rok po skończeniu szkoły oświadczył się Hermionie i zamieszkali razem. Wtedy on potrzebował innych rozrywek niż jego przyszła żona. Ona cierpiała, a on się bawił. On był ślepy, a ona naiwna. Przeszłość... Krwawa i piękna przeszłość. Ciągle żywe, lecz już martwe wspomnienia.

~*~

Drzwi do kawiarni otworzyły się i stanęła w nich roześmiana kobieta z męską marynarką na ramionach. Za nią stał wysoki blondyn z tajemniczym wyrazem twarzy. Nachylił się nad nią i wyszeptał kilka słów. Ona posłusznie ruszyła do stolika, który dyskretnie jej wskazał. Usiedli przy oknie. Draco zamówił dla nich dwie gorące herbaty i czule spojrzał na promienną dziewczynę. Ona nie zwracała jednak na niego uwagi a patrzyła na zalaną słońcem ulicę. Goniła wzrokiem za latającymi liśćmi. Jesień powoli zbliżała się a ona była coraz starsza. 
-Hermiona, wszystko w porządku?- spytał cicho, podając jej do ręki kubek.
-Co?- spytała zdezorientowana. Po chwili sama się uśmiechnęła, widząc jego rozbawioną minę.- Nie patrz tak.- powiedziała z wyrzutem, biorąc łyka napoju, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jej drobnym ciele. Draco z przyjemnością obserwował ją i każdy jej najmniejszy ruch.
-Jak?- spytał prawie szeptem, nie chcąc popsuć nastroju. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła szeroko, ale nic nie odpowiedziała.- Wiesz... Minęło już dużo czasu. Dużo myślałem. Dużo zrobiłem.- dotknął lekko jej dłoni a ona je złączyła. Spojrzeli sobie w oczy ale ona szybko uciekła wzrokiem.- Nie chcę wracać do błędów przeszłości. Nie chce w ogóle wracać do przeszłości. Dlatego chcę abyś została moją dziewczyną. Pragnę tego jak nigdy wcześniej. Proszę cię.
-Draco ja...- wykrztusiła zaskoczona ale nie zdążyła dokończyć bo drzwi do kawiarni otworzyły się a w nich stanęła Ginny Weasley, a raczej już Potter. Malfoy przeklinał w myślach ją, że nie mógł usłyszeć odpowiedzi. Hermiona natomiast siedziała znieruchomiała i patrzyła jak rudowłosa podchodzi do ich stolika z wrednym uśmiechem na ustach.
-Cześć Draco. Jak dobrze cię widzieć.- zachichotała jak słodka idiotka i nie zwracając uwagi na Hermione nachyliła się nad nim ukazując piersi.- Nie cieszysz się, że mnie widzisz i nasze dziecko?- powiedziała najgłośniej jak się da i położyła dłoń na brzuchu. Malfoy zmarszczył gniewnie brwi i wstał.
-Co ty pieprzysz kobieto? Nigdy się nie spotykaliśmy. Nigdy byliśmy ze sobą. Po co to robisz? Mało skrzywdziłaś niewinnych osób? 
Wszystko sobie zaplanował. Zrobił wszystko co w jego mocy by było jak najlepiej, a ona tak po prostu przyszła i zniszczyła to co budował przez kilka tygodni. 
-Ja tylko mówię- szepnęła kokietacyjnie. Hermiona ze łzami w oczach wstała i próbowała wyjść ale on skutecznie jej to uniemożliwiał.
-Zaczekaj chwilę. Ona kłamie, musisz uwierzyć. To kłamstwa. Zwykłe kłamstwa. 
-Zostaw mnie i nie dotykaj.- wycedziła, tracąc nad sobą panowanie. Odwróciła się do Ginny i spojrzała na nią wzrokiem bazyliszka.- Jesteś wredną suką. A tobie Malfoy- wskazała oskarżycielsko palcem na osłupiałego mężczyznę. nigdy więcej ci nie zaufam. Nigdy więcej. Pieprzony dupek.- odepchnęła go od siebie i wybiegła z kawiarni. Szła zaślepiona łzami, co chwile je ocierając z policzków. Szła przed siebie, nie zwracając uwagi na otaczający ją świat. Szła do póki błysk światła nie oślepił ją a ona poczuła jak powoli traci oddech o upada na zimny asfalt. Nic więcej.


* cytat z "Miasta szkła" Cassandry Clare
~~~~~~
Cześć wszystkim. 
Druga część miniaturki za Wami ale zostaje jeszcze kwestia trzeciej. Nie wiem czy chcenie abym napisała dalszą część. Chociaż mam pomysł to potrzebuje więcej czasu. Mam nadzieję, że w ferie uda mi się odpocząć ale póki co mam jeszcze tydzień szkoły, więc życzcie mi powodzenia bym nikomu nie zrobiła krzywdy. Wczoraj zaczęłam pisać kolejną miniaturkę. Będzie inna niż wszystkie, ponieważ będą one do piosenek. Mówię to dlatego, że zamierzam napisać jedną, całą, długą miniaturkę, więc trochę mi to zajmie. W między czasie jeszcze zostaje opowiadanie główne. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć.
Trzymajcie się ciepło,
Dark Liliane