piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział VII- Nienawiść(część I)



I don't know if I can yell any louder,
How many times have I kicked you out of here?
Or said something insulting?-
Pink "Please Don't Leave Me"


-Jak to nie dzisiaj?- spytała. Czy on sobie z niej kpi? Przychodzi sobie od tak do niej i to jeszcze gdzie! Do Ministerstwa Magii.- Rzygać mi się chce kiedy na ciebie patrze. Wyjdź. 
W odpowiedzi usłyszała tylko jego cichy śmiech.
-Dlaczego tu jesteś? Nie chce Cię tu. Rozumiesz?!- krzyknęła na tyle głośno na ile było ją stać. On jednak nie przejął się zbytnio jej krzykiem. Nie podbiegł do mnie i nie uderzył albo chociażby podniósł rękę by ją przestraszyć, jak to miał w zwyczaju a uśmiechnął się pobłażliwie i zajął miejsce przy oknie. Wzbudził w niej jeszcze większą odrazę. Jeżeli to było w ogóle możliwe. 
-Chciałem Cię zobaczyć. W końcu- zrobił efektywną pauzę, dla niego efektywną, dla niej stanowiącą małą torturę umysłu- nie zawsze mogę zobaczyć swoją córeczkę w takim stanie, łagodnie się wyrażając.- powiedział z kpiącym uśmiechem na ustach ale szybko się zorientował ze swojego błędu i zachował totalny brak zainteresowania jej wyglądem. Przynajmniej starał się zatuszować rozbawienie, choć brunetka była ostrożna nie zauważyła tego.
-Więc to teraz jest jakaś wielka sensacja tak?- spytała, mrużąc gniewnie oczy. Na taki wysiłek było ją stać. Czuła jak jej siły z każdym oddechem odpływają w nieznane jednak zachowywała trzeźwość umysłu i obserwowała dokładnie swojego największego wroga.
-Oczywiście, że nie!- oburzył się i wstał. Dziewczyna momentalnie zesztywniała, a on widząc to odwrócił się do niej plecami by uśmiechnąć się złowrogo- Nie możesz nawet tak myśleć. Chciałem Cię zobaczyć i wesprzeć.- powiedział spokojnie.
-Wesprzeć? Mnie?- spytała. Poczuła dziwny przypływ adrenaliny w żyłach więc podniosła się i stanęła na równych nogach. Spojrzała na niego z nieukrywaną nienawiścią.- Czy ty sobie ze mnie kpisz? Jesteś choler... szkoda mi na ciebie słów. Nie udawaj tego kim nie jesteś, bo ci to nie wychodzi. Jesteś na prawdę taki głupi? Myślisz, że po tym wszystkim Ci uwierzę?- wyrzuciła z siebie część złości, poczuła jak do oczu napływają jej łzy. Spojrzał na nią, a wzrok miał całkowicie pusty. - Nigdy więcej Ci nie zaufam. Nigdy więcej nie spojrzę na Ciebie jak na mojego ojca, jak na człowieka tylko na potwora.
-Zasłużyłem sobie na twój gniew, ale ludzie się zmieniają..- powiedział szeptem.
-Zmieniają? Ty się nigdy nie zmienisz. Zawsze będziesz tym samym człowiekiem. Możesz sobie to wmawiać ale i tak wiesz że jesteś tylko nic nie wartym śmieciem.- przełknęła gorzkie łzy i pozwoliła by wszystkie mury, które tak skrywała i uparcie broniła przez kilka długich lat, upadły. Jeżeli ma mówić, to będzie to mówić teraz.- Nie wierzę Ci rozumiesz? Nigdy nie uwierzę w Twoje dobre słowo bo ty nie wiesz co to znaczy. 
-Nie chciałem Cię skrzywdzić...
-Ale to zrobiłeś!- przerwała mu ostro.- Zrobiłeś to wielokrotnie z uśmiechem na ustach. Nigdy nie powiedziałeś zwykłego, nawet najgorszego "przepraszam". Wolałeś się pławić w tym całym  bólu, kłamstwach i zdradzie mamy niż przeprosić. Naprawić to jakoś. Chociaż spróbować! Wolałeś się po prostu zachować się jak tchórz. Cały ty.- prychnęła. 
-Przepraszam za to wszystko co zrobiłem. Nie chciałem tego. Nie wiem co się ze mną stało.
-Ale ja wiem doskonale! Zacząłeś się mną bawić. Tak nie zachowuje się ojciec! A ty nigdy nim nie byłeś! Zawsze ważniejsze były zabawy, tanie dziwki, wódka i prochy. To ja wszystkim się zajmowałam! Musiała się zająć domem, mamą kiedy poroniła przez twoją głupotę! Nigdy więcej mnie nie przepraszaj.- po chwili dodała-  Nie przepraszasz bo chcesz. Przepraszasz bo ja Ci wytknęłąm ten błąd. Nie przepraszaj mnie więcej, tylko dlatego że starasz się być lepszym człowiekiem. Dla mnie to nic nie znaczy. To jest wielkie kłamstwo. 
-Dla ciebie mogę być śmieciem, potworem kimkolwiek zechcesz ale zawsze będę Twoim ojcem. Nie zmienisz tego. Nigdy nie uwolnisz się od tego...- urwał i podszedł bliżej, ale nie zbyt blisko by ją przestraszyć. 
-Od ciebie...- dokończyła szeptem.- Dlaczego tu jesteś?
-Chciałem prosić Cię o wybaczenie.- powiedział całkowicie szczerze i spojrzał w jej oczy.

~*~

-Potter. Nie. Denerwuj. Mnie.- wycedził przez zęby blondyn. Chłopak z blizną uśmiechnął się tylko podstępnie i odwrócił się do nich plecami. Zrobił kilka kroków w stronę wind. Rudowłosa nie wiele myśląc, podbiegła do niego i zagrodziła mu drogę.
-Jakie ale.- spytała na pozór spokojnym głosem. Miała chęć udusić go gołymi rękami. Nie zrobiła jednak tego. Wiedziała, że znajdzie Rona za wszelką cenę. 
-Jest pewne "ale" więc zejdź mi z drogi jeżeli nie chcesz mieć siniaków skarbie.- zmarszczył gniewnie czoło. 
-Jeżeli nie znajdziesz go, to sam zginiesz. Nawet jeśli będę musiała siedzieć w Azkabanie przez ciebie to zrobię to z przyjemnością.- powiedziała zła i zrobiła tak jak chciał. Gdy zniknął, zamknęła oczy i policzyła do 10.- Znajdzie go. Gdyby nie wiedział gdzie go szukać, nie przełożył by rozprawy.
-Skąd wiesz, że to on ją przełożył?! A może Hermionie się coś stało?! Nie wierze mu!
 On kłamie! Nic nie robi by jej pomóc!- wykrzyczał. Zabini podszedł do niego i złapał mocno za bark. 
-Przestań na nią krzyczeć. Każdy jest tak samo zdenerwowany więc nie pogarszaj sytuacji. Myślisz że tylko tobie zależy na Hermionie?- puścił go niespodziewanie. Draco zachwiał się na własnych nogach ale nic nie powiedział.- Wiewióra ma racje. To on przełożył rozprawę. Pomyśl sam. To Złote Dziecko. Wszyscy tu go słuchają. Nikt mu się tu nie sprzeciwi.
-Nie wszyscy.- powiedział nieznany im głos- Ja nie.
Odwrócili się natychmiast i zamarli.

~*~

-Masz to?- spytała cicho kobieta, opierając się plecami o ściane.
-Mam.- odpowiedział jej męski głos. Kobieta odepchnęła się i ruszyła w stronę znajomego mężczyzny. 
-Daj mi to.- powiedziała z wrednym uśmiechem na twarzy i oparła dłonie na jego torsie. W odpowiedzi usłyszała jego śmiech.
-Nie. Jeszcze nie teraz.- powiedział spokojnie.
-Daj. Mi. To. Teraz.- wycedziła i zacisnęła dłonie na jego koszuli.
-Merlinie, jaka ty jesteś irytująca.- strzepnął jej dłonie i wyszedł z cienia- Nie dam Ci tego TEGO teraz. Musimy poczekać. Skupić się na tym co teraz mamy i co możemy zrobić.
-Możemy zrobić o wiele więcej jakbyś mi to dał!- krzyknęła i ze złością podeszła do niego.
-Uspokój się kobieto. Nie krzycz na mnie bo tego pożałujesz- złapał ją mocno za ramiona.
-Jesteś taki irytujący.- powiedziała słodkim głosikiem i natychmiast go odepchnęła od siebie. Spuściła wzrok na swoją prawą dłoń i poprawiła pierścionek.
-Jesteś taką samą suką jak ona.- powiedział a ona od razu podniosła wzrok. Błyskawicznie podeszła do niego i wymierzyła siarczysty policzek. Posłał jej wściekłe spojrzenie, ale natychmiast wzrok mu złagodniał gdy dostrzegł łzy w jej oczach.
-No chodź.- wyciągnął ręce tak by schroniła się w jego ramionach.
-Pocałuj mnie.- wyszeptała. Uśmiechnął się lekko i wziął jej twarz w dłonie. Z chęcią spełnił jej życzenie.

~~~~~~~~
Przepraszam.
Przepraszam za wszystko.
Nie bijcie tylko. Skończyły mi się ferie. Zaczęła się wena? Możliwe że mam więcej pomysłów. Wszystko jakoś inaczej się potoczyło niż chciałam. Miałam odpocząć, nie odpoczęłam. Miałam więcej pisać, ale nie pisałam.
Przepraszam. Napisałam dzisiaj część rozdziału. Już 7 rozdziału. Zaczęłam pisać 3 miniaturki. Konkretniej. Skupiłam się na 3 części miniaturki "Ciągle żywe lecz już martwe wspomnienia". Piszę jeszcze dwie- jedna, o niej już wspominałam i druga, na prośbę Mildredred. 
Chciałabym żeby to wszystko inaczej wyglądało, ale niestety szkoły (teoretycznie), zdrowia i rodziny się nie wybiera. Staram się jak mogę, ale rzadko można mnie spotkać piszącą coś na komputerze. Piszę wszystko ręcznie, staram się na bieżąco wszystko przepisywać. 
Przepraszam jeszcze raz bo nie wiem jak długo będziecie musieli czekać na następną notkę. Mam nadzieję, że jak najszybciej.
Jak pewnie zauważyliście pojawiły się w końcu zakładki. Najbardziej skupiłam się nad Bohaterami, informacje, pracuję nad tym i cytat z opowiadania. W między czasie może pojawić się jakaś ankieta. 
I ostatnia sprawa, jeżeli macie jakieś pytania do opowiadania, piszcie. Postaram się odpowiedzieć w ODDZIELNYM POŚCIE, tak by każdy zauważył.
Dziękuję za uwagę, życzę wam ciepłych dni i całuje
Dark Liliane

6 komentarzy:

  1. kobieto, toż Ty sadysta jesteś! Piszesz tak OBŁĘDNY rozdział i karzesz mi przez to się skupiać na tajemnicach z nim związanych zamiast na sesji! Ładnie to tak, ładnie?
    Jak nie zdam to Twoja wina!

    Aaa i dziękuję za nominacje, ale niestety- według zasad nie mogę jej przyjąć- blog nominowany nie może nominować nominującego:)
    Ciekawe, dlaczego Harry zgodził się pomóc Hermionie...
    I jak jej ojciec dostał się do Azkabanu- wszak to mugol....
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci. Mówią raczej że jestem wcielonym diabłem ale przyjmę ten komplement :)
      Nigdy nie zagłębiałam się w regulamin i jest mi smutno, ze nie mogę cie nominować ale no cóż.
      Co do Harry'ego to troszkę dłuższa sprawa i trochę trzeba będzie poczekać na wyjaśnienie. Co do ojca Miony, dowiemy się w drugiej części.
      D. L.

      Usuń
    2. :P Czekam na Twój komentarz u mnie! :D
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Na pewno będzie. Na 100 % nadrobię wszystko. Po prostu mam miesięczne opóźnienie i muszę wszystko po kolei przeczytać a czasu nie za dużo mam. Na pewno nadrobię wszystko Obiecuję. D. L.

      Usuń
  2. Rozdział bardzo mi się spodobał, mimo że do długich nie należy, ale nie mam pretensji- ja również przeżywam w szkole prawdziwe piekło. Nauczyciele nie znają litości ;_;
    Jejku, czy ojciec Hermiony naprawdę tak nagle się zmienił? O co chodzi?
    Zachowanie Harry'ego również budzi we mnie wątpliwości..
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział u mnie :)

    OdpowiedzUsuń