piątek, 13 czerwca 2014

Miniaturka V - Cały mój świat. + ZAWIESZENIE BLOGA?


WAŻNE!!!!

Po tak długim czasie, nie jestem w stanie napisać wszystkiego co bym chciała. Pewnie i tak to by nikogo nie zainteresowało... 
Napisałam dla was coś, w sumie nie wiem dlaczego, nie mam pojęcia dlaczego postanowiłam Wam to opublikować. 
Nie będę błagać na kolanach za moją nieobecność, za brak słów, za brak jakiegokolwiek odzewu. 
Przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło.
Powoli myślałam, że odzyskam chęć do pisania. Nie chciałam zawieszać opowiadania. Ale jestem zmuszona to zrobić. 
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Na prawdę jest mi przykro.
Nie liczę, że mnie zrozumiecie. Że zostaniecie tu i będziecie czekać w nieskończoność.
W przygotowaniu mam miniaturkę. Jest w połowie napisana ręcznie. 
Postanowiłam, że nie będę zmuszać siebie ani nikogo do czytania. Jeżeli coś napiszę to opublikuje to.
Jestem pewna, że wrócę, będę kontynuować opowiadanie główne. 
Jestem w stanie zagwarantować wam to. 
Jeszcze raz przepraszam. I dziękuję. Za każdy miły komentarz. Za każdą poświęconą mi sekundę. 
Teraz możecie mnie obrzucić błotem. Nie mam nic przeciwko. 
Pozdrawiam,
Dark Liliane

~~~~~~~~~~


Samotne noce przemijały choć czas się dłużył. Powoli przymykała oczy, odwracając się plecami do pustego miesca przy jej boku. Nie było w tym nic dziwnego. Ona chciała tylko miłości. 
Jego miłości. 
Nieszczęsna. Nie powinna jej zasmakować. 
Bezwstydnica. Nie powinna była patrzeć w jego oczy. 
Kolejny raz przeklinała się w myślach, krzyczała cicho kiedy on przechodził obok niej. To nie było normalne. To ją powoli zabijało. Miłość, która miała być jej wybawieniem, stała się jej udręką. Koszmar za koszmarem. 
Stare nieruchliwe fotografie rozrzucone na lodowatej podłodze obok jej stóp. 
To nie było miłe. To bolało. 
Ona krzyczała. 
Wrzeszczała. Ciągle jęczała bo brakowało jej tylko jednego.

JEGO.

Uparcie milczała. 
Ignorowała każdy nerw, który wariował gdy był w pobliżu. 
Nie chciała go widzieć. To dlaczego ciągle go potrzebowała? 
Każda minuta była jak kamienna cela, sznury powoli zaplatały więzły na jej sercu. Nie potrafiła się uwolnić. Tylko on to potrafi robić. 
Za późno na miłość. Czas tęsknoty jej nieograniczony. Sama zawzięcie próbuje przywrócić blask jej oczom. I błyszczą się. Przy pomocy łez...
Złamana na pół. Każda połowa na następne. 
Pył i kurz. Tyle zostało z jej pogniecionego ciała. Rozsypało się kiedy on już nie potrzebował jej dotknąć. Zastała sama. Strzępy upadłej duszy pięknego anioła.
Była aniołem. Ona tak mówił. Więc kim teraz jest? Kim jest oprócz człowiekiem potrzebującym tylko trochę uczucia. Tak małego, nic nie wartego choć uratującego ją z nad przepaści. 
Jednak coś drogocennego.
Czy jest w stanie upaść jeszcze niżej? Czy może pokocha swoje odbicie?
TAK.
Nie zapomni. Zostanie. Będzie go widzieć. Nadal będzie kochać tego wrednego, podstępnego mężczyznę z uśmiechem najpiękniejszym na świecie, który ukradł jej serce. Podgryzł duszę. Sponiewierał.
Zwykły kryminalista. 
Odnajdzie światło, które on jej odebrał. Zabierze wolność choć w części by móc żyć.  
Będzie sama. Będzie wojownikiem. 
Powoli i ciężko odnajdzie pośród bólu swoje życie, poobijana i posiniaczona, z blaskiem w jej czekoladowych oczach.