czwartek, 29 grudnia 2016

Miniaturka VII- Nadzieja

Dark Liliane wita z kolejną miniaturką. Długo zbierałam się by coś napisać i się udało.
Nie jest zachwycająca, lecz z pewnością docenicie moją pracę, choć w małym stopniu.
Cieszy mnie fakt, iż zainteresowanie blogiem nie zmalało. Mimo iż nie publikuję to czytacie, co jest cudowne.
Na końcu chciałabym życzyć wszystkim, którzy tutaj zajrzeli; Szczęśliwego Nowego Roku, udanej zabawy, brak kaca i przepięknych wspomnień w 2017 roku.
 A teraz.. zapraszam do czytania.


~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~


Jedna pusta kartka. Jedno puste życie.
Przekreślone. Niepewne. 
Bezmyślne decyzje i ta jedna Ważna.
Nigdy nie sądziłem, że dowiem się co to szczęście. Zauroczenie. 
Gdy ją zobaczyłem, wiedziałem, że nie jest mi przeznaczona. Ba, nigdy nie powinienem był na nią spojrzeć. Lecz jej wewnętrzne piękno i mądrość, która aż biła od niej, te wielkie brązowe oczy skradło moje serce. Wystarczyła jedna chwila bym zniszczył życie niewinnych ludzi. 
Przez lata broniłem się, pragnąłem ją chronić. Umyślnie krzywdziłem ją, by uchronić przed nadchodzącą wojną. Poległem. Zawładnęła moim światem, moim umysłem, moimi marzeniami. Moim największym marzeniem było zapewnienie jej bezpieczeństwa.

"-Uważaj jak chodzisz szlamo!- krzyknąłem do bezbronnej dziewczyny. Spojrzałem w jej wielkie oczy i szyderczo się uśmiechnąłem. Musiałem wyglądać przekonująco.
-Gdybyś używał mózgu Malfoy widział byś, że ktoś idzie.- warknęła, mrużąc te swoje piękne oczy.
-Hmm widzicie tu kogoś?- spytałem grupę uczniów, którzy przysłuchiwali się z ciekawością. Idioci, szukający tylko rozrywki. W odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech.- Widzisz Granger problem jest taki, że miejsce takich jak Ty jest w kątach brudnego lochu...- mówiąc to nachyliłem się nad jej drobną sylwetką i wysyczałem jej do ucha jedno słowo.- ... szlamo.
-Zgaduję, że w takim lochu mieszkasz Malfoy. Odczep się od niej i nie odzywaj nigdy więcej.- powiedział Harry Potter i przyciągnął do siebie zanim zdążyła zareagować."


Moje zadanie było łatwe dopóki Czarny Pan nie powrócił. Dopóki nie dostałem zadania, od którego zależało życie moje i mojej rodziny. Dopóki nie zostałem skazany znakiem, przekleństwem, które będę nosił do końca swoich dni. Dopóki On nie zawładnął światem i zniszczył Mój. Przez Niego nie wiedziałem gdzie ona jest, co robi, czy jest ranna i co zamierza. Przez Niego prawie straciłem miłość swojego życia.

"-Uratowałeś mnie..- szepnęła ledwo żywa, powoli się wykrwawiając w jego objęciach. Widział jak traci oddech. Próbował nie zauważać swoich zakrwawionych dłoni, które coraz mocnej oplatały jej ciało.- Dlaczego?
-Bo Cię kocham.- złożył jej lekki pocałunek na ustach i oparł swoją głowę na jej głowie i cicho zaszlochał.Wszystko o co dbał latami, tracił bezpowrotnie.- Przepraszam, że nie potrafiłem Cię teraz obronić. Tak bardzo mi przykro. Nie potrafiłem..."


~*~

Jedna chwila, która przekreśliła lata nienawiści. Jedna chwila, która otworzyła mi oczy na rzeczy, o których nawet nie śniłam. Nie codziennie Twoi przyjaciele widzą jak uchodzi z Ciebie życie w rękach wroga. Nie codziennie słyszysz od osoby, która krzywdziła Cię całe życie, że Cie kocha. Jedna chwila, która sprawiła, że chciałam na nowo żyć. Cieszyć się z istnienia, czerpać przyjemność ze spotkań z przyjaciółmi, czytać książki i uczyć się. Odwieczny wróg odżywił we mnie nadzieję w momencie gdy ciało odmawiało współpracy. 
Nadzieja, która stała się moją motywacją do powrotu do zdrowia, zniknęła wraz z Nim. 
Po uniewinnieniu słynny Draco Malfoy zapadł się pod ziemię. Zniknął. 

"-Szukałem go wszędzie, ale nikt nic nie wie. Nawet jego matka jest zrozpaczona. Przykro i Hermiono. Nie potrafię Ci pomóc.- powiedział Harry, podając jej herbatę. Spojrzała zamyślona w okno i cicho westchnęła. Potter przysiadł obok niej i położył swoją dłoń na jej. Wiedział, że słowa nic nie zmienią, wystarczył drobny gest."

~*~

"-Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje!- krzyknęła ożywiona kobieta, rzucając mu się w ramiona.- Wiedziałam, że go odnajdziesz. Wiedziałam, dziękuje. Jesteś najlepszy.
-Obiecałem Ci pomóc, a przyjaciół nie można zawieść. A już nie z pewnością Ciebie Moja Droga.- Dniami i miesiącami przyglądał się jak się poddaje, jak traci wiarę, że uda się go znaleźć, jak gaśnie i ożywia się. Był szczęśliwy widząc jak ona promienieje, ściska go i wpatruje się w kartkę z adresem."

~*~

Widzę ją jak niepewnie wchodzi na schody. Wyczuwałem jej strach. Widziałem jak zatrzymuje się przed drzwiami. Uśmiecham się gdy przygryza wargę. Boi się. Czuję to. Zamykam oczy. I słyszę pukanie. Lekkie... ciche. Z nożem na gardle idę do drzwi. Biorę głęboki oddech i łapie za klamkę. Delikatnie uchylam drzwi i widzę miłość swojego życia. Widzę jak wypuszcza powietrze z płuc. Jej oczy powiększają za każdym razem gdy jest wściekła, i tak jest tym razem. Modlę się by mnie uderzyła, lecz wypowiada jedno słowo:
-Dlaczego?
Widzę rozczarowanie w jej oczach. Tak bardzo chciałbym ją przytulić.
-Może wejdziesz do środka?- pytam, odwlekając z odpowiedzią.
-Dlaczego?- wzdycham i śmieje się cicho pod nosem.
-Bałem się, że gdy tylko poczujesz się lepiej wyśmiejesz mnie. Po tylu latach zatruwania Ci życia, nagle okazuje się, że tak naprawdę Cię kocham i chronię Cię. Nie uważasz, że to bezsensowne?
-Bezsensowne? Nie. Jestem w stanie to zrozumieć. Ale nigdy nie zrozumiem dlaczego uciekłeś... I jeśli już mnie zapraszasz to zrób mi herbatę. Od czegoś musimy zacząć naszą znajomość.- uśmiechnęła się i weszła wgłąb mieszkania. 

~*~

Wciąż taka sama. Wciąż jest taka sama jak za czasów szkolnych. Ma taką samą charyzmę co wcześniej i ten sam piękny uśmiech. Uśmiech, który zawładnął moim sercem.
Lecz teraz jej serce bije dla mnie. Czuję to. Wiem to. Widzę to, gdy uśmiecha się, gdy przytulam ją we śnie. Czuję to, gdy wracam z pracy a na stole czeka na mnie kolacja. Zawsze podana na czas. Dostrzegam jaka jest piękna, gdy zaśpi i w pośpiechu zbiera się do szpitala. Wtedy całuje ją w czoło i przypominam, że jest czarownicą. Wystarczy moment by znalazła się na miejscu. Doceniam każdy moment z nią spędzony, bojąc się, że ktoś mi ją za moment odbierze.

"-Hermiono Jean Granger. Jesteś nieznośna jak trzyletnie dziecko, które potrzebuje zabawki, której tak naprawdę nie chce. Ale i tak chcę byś była moja do końca życia. Chcę byś była moją nieznośną żoną.- przyciągam ją stanowczo do siebie i widzę jak próbuje ukryć uśmiech. Spoglądam jej w oczy i..- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?-.. czekam. Widzę jak analizuję sytuację.
-Chwila. Czy Ty nie powinieneś w tym momencie klękać przede mną? No tylko nie mów, że wielki pan arystokrata nie uklęknie przed ukochaną bo pobrudzi sobie spodnie.- zakpiła. Skoro o to prosi.
-Jeśli tak stawiasz sprawę.- puściłem ją i zdjąłem spodnie. Do końca życia będę pamiętać ten cudowny śmiech, gdy w końcu klęknąłem przed nią, z pierścionkiem w dłoni.- Teraz się już nie pobrudzą. A więc ponawiam pytanie bo cholera kobieto stresujesz mnie.
-Tak, zostanę Panią Malfoy.- powiedziała i mocno pocałowała. "


Tego dnia sprawiła, że moje serce zatrzymało się na moment by od nowa zaczęło bić. Dla niej. Tylko dla niej. Sprawiła, ze poczułem się kompletny. Naprawiła każdy kawałek mojej duszy, wlała miłość do mroczne serca.
Wypełniła pustkę. Zapełniła kartkę.


1 komentarz:

  1. Dziękuję za maila ;)
    Bardzo mi się podoba. Krótka, ale wartościowa. Kiedy czytałam, to uśmiech mimowolnie malował mi się na twarzy.
    Życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń